westopedia

Al-hakma czyli tajemnica hackamore

Po pierwsze - artykuł ten nie jest instrukcją obsługi hackamore - ma tylko wyjaśnić pewne podstawy jego działania. Jeździectwo nie jest czymś czego można nauczyć się wyłącznie z książki i prawda ta sprawdza się szczególnie jeśli chodzi o hackamore.

Po drugie - jedną rzeczą, którą hackamore na pewno NIE JEST, to tzw. mechaniczne hackamore (hackamore bit). Działają one na zupełnie innej zasadzie. Kiedy piszę 'hackamore' mam na myśli coś, co składa się z bosala (w uproszczeniu można powiedzieć, że to coś w rodzaju plecionego ze skóry nachrapnika) i paska utrzymującego go w prawidłowym położeniu (hanger).

Po trzecie - hackamore nie jest przepisem na cuda. Wręcz przeciwnie - nieumiejętne posługiwanie się nim prowadzi całkiem szybko do różnego rodzaju kłopotów. Trzeba uświadomić sobie, że hackamore jest częścią systemu, którego głównymi składnikami są dosiad i łydki. Jeśli użyjemy tylko rąk, jedyne co dostaniemy to koń zadzierający łeb do góry.

Arabski wynalazek

W 711 roku naszej ery Maurowie najechali Półwysep Iberyjski, którym mieli władać przez następne 800 lat. Wraz z pomarańczami, oliwkami, matematyką, poezją i muzyką przywieźli ze sobą coś, co być może przyczyniło się do zwycięstwa ich armii dosiadającej małych pustynnych koników nad hiszpańską jazdą. Nazywali to 'al-hakma'...'la jaquima' (czyt. hakima)...'hackamore'...
Hakma było pierwotnie czymś w rodzaju nachrapnika, uplecionego z tego, co było pod ręką, i używane do jazdy na wielbłądach. Gdy Arabowie dosiedli koni, zaadaptowali ten wynalazek do nowych wierzchowców. Najeżdżając Hiszpanię mieli już za sobą setki lat praktyki jego stosowania. Maurowie nie byli niedostępnymi tyranami - przez 800 lat ich rządów Hiszpanie wiele się nauczyli; wnieśli też coś od siebie - kiełzna z łyżką dotykającą podniebienia (spade bits). Ta właśnie mieszanka dała podwaliny sekwencji szkolenia koni: hackamore - dwie pary wodzy - kiełzno, która miała się stać symbolem kalifornijskiego vaquero. Wraz z konkwistadorami hiszpańska tradycja jeździecka dotarła do Nowego Świata. A tam czekały inne wyzwania - kawaleria zamieniła się w konie do pracy z bydłem, hiszpańskie siodło bojowe doczekało się rożka, a hakma ewoluowało w jaquima.

Prawidłowo używane hackamore jest być może najlepszym ogłowiem jakie kiedykolwiek wynaleziono. Całe szkolenie konia może przebiegać z użyciem hackamore ani razu nie dotykając jego pyska, i dopiero gdy już potrafi wszystko to, co kiedykolwiek będzie potrzebne stopniowo przechodzi się na kiełzno. Cały ten proces, doprowadzony do perfekcji w Starej Kalifornii trwa, w zależności od konia, kilka lat - najpierw w hackamore, później stopniowe przechodzenie na kiełzno. Przejście następuje przy użyciu 2 par wodzy, do hackamore i kiełzna, przy czym stopniowo coraz mniej używa się wodzy hackamore.

Zasada działania

Po pierwsze i najważniejsze - hackamore NIE DZIAŁA NA NOS! Działa znacznie ciekawiej i subtelniej - na żuchwę. Bosal jest tak dopasowany, że jego ramiona zaraz nad węzłem dotykają żuchwy nieco za dolną wargą ilekroć pociągniemy za wodze. Gdy wodze są luźne, bosal nie dotyka żuchwy. Aby osiągnąć takie działanie, część nosowa spoczywa stosunkowo wysoko, a bosal jest tak ukształtowany aby nie zahaczał o górną szczękę. Dolna jego część jest tak dopasowana, że zakres jego ruchomości zanim dotknie żuchwy to około 3-6 cm. Takie ustawienie zachęca konia do zganaszowania się, gdyż przy głowie ustawionej prostopadle do podłoża ramiona bosala nie dotykają żuchwy na luźnej wodzy. Fiador nie jest używany, bo upośledzałby ruchomość bosala. Aby osiągnąć najlepsze rezultaty, bosal powinien działać na żuchwę ok 5-8cm za dolną wargą, gdyż jest to miejsce najbardziej wrażliwe. Jedynym zastosowaniem części nosowej bosala jest utrzymanie go w odpowiedniej pozycji na końskim nosie. Odpowiednie dopasowanie bosala nie jest rzeczą prostą. Będzie działał trochę inaczej na każdym koniu, również dopasowanie może się nieco zmienić w trakcie jazdy, gdy bosal się rozgrzeje.

Użycie wodzy

Tradycyjne wodze hackamore to mecate - zazwyczaj 22-stopowa lina pleciona z końskiego włosia, zakończona chwościkiem o nazwie mota. W wersji ekonomiczno-współczesnej - lina nylonowa odpowiedniej średnicy. Odpowiedniej, tzn. takiej jak używany bosal - dopuszczalne odstępstwo to +/- 1/8 cala. Mecate zaplatamy na bosalu w sposób pokazany poniżej - ilość początkowych owinięć dobieramy tak, aby bosal był odpowiednio dopasowany tj. działał w odpowiednim miejscu na żuchwę a zakres ruchomości mieścił się w przedziale 3-6cm.


Koń reaguje na pociągnięcie za wodze na dwa sposoby - przy pociągnięciu za wodzę w bok (na zewnątrz) oddaje głowę w kierunku ciągnięcia; przy pociągnięciu prosto na siebie - ganaszuje się. Wodzami operujemy pulsacyjnie, ale bez szarpania (pociągnięcie - odpuszczenie - pociągnięcie - odpuszczenie) - ciągnąc ze stałą siłą nic nie osiągniemy i bardzo szybko stracimy kontrolę.
Trening konia metodą kalifornijską
Aby trenować konie na hackamore, powinniśmy mieć pod ręką kilka bosali, aby można je było dopasować do konkretnego konia i okresu treningowego. Zazwyczaj na samym początku używa się dość sztywnego bosala o średnicy 3/4 cala; gdy koń nauczy się reagować odpowiednio na hackamore możemy przejść na bardziej miękki bosal, początkowo 3/4 a potem 5/8 cala. Regułą jest stosowanie jak najmiększego i najlżejszego bosala na jaki koń poprawnie reaguje. Gdy przechodzimy na kiełzno i 2 pary wodzy, pod ogłowie zakładamy cieniutki bosal 3/8 cala (tzw. bosalita). Tradycyjnym kiełznem w metodzie kalifornijskiej jest spade bit - wbrew pozorom nie jest to sadystyczne narzędzie walki ale subtelnej i delikatnej komunikacji z perfekcyjnie wyszkolonym koniem. Ale to (tzn. spade bit) temat na osobną opowieść...
Przez cały okres treningu uczymy konia reagować na coraz lżejsze pociągnięcia za wodze i stopniowo zbliżamy ręce coraz bliżej do siebie. Niestety, kalifornijska sztuka układania koni na hackamore w dzisiejszym pędzącym świecie powoli zanika. Wymaga bardzo dużo czasu, kilku różnych bosali dobrej jakości i dużego doświadczenia, jednak osiągane rezultaty są zadziwiające.

Metoda teksańska i mechaniczne hackamore

Metoda teksańska jest ilustracją faktu, że nie wystarczy coś podpatrzeć-trzeba jeszcze wiedzieć o co chodzi. Właściwie jedyna rzecz jaka łączy ją z metodą kalifornijską, to to, że używa się hackamore. Podstawową różnicą jest pozycja bosala i sposób jego działania. W metodzie teksańskiej bosal działa na kość nosową, umieszczony jest niżej niż w metodzie kalifornijskiej, dopasowany raczej luźno i utrzymywany w tej pozycji przez fiador. Kalifornijczycy umieszczali go tak tylko na pierwszych kilka jazd aby mieć większą kontrolę nad

młodym koniem (dźwignia); w metodzie teksańskiej pozostaje w tej pozycji przez cały czas. Pozycja ta nie sprzyja wykształceniu u konia lekkości i wrażliwości. Koń nigdy nie jest wolny od nacisku bosala; nie uczy się noszenia głowy prostopadle do ziemi gdyż nie uwalnia go to od nacisku.
Mechaniczne hackamore (hackamore bit) działa na tej samej zasadzie, zamiast bosala mamy tylko odpowiednio ukształtowany kawałek metalu z dłuższymi lub krótszymi czankami.

I tak oto dobrnęliśmy do bardziej lub mniej szczęśliwego końca. Właściwie mniej - o ile mecate odpowiedniej średnicy możemy zrobić z liny kupionej np. w sklepie żeglarskim, to kupno w Polsce bosala o zadanych parametrach graniczy z cudem. Wszelkie sklepy, nawet specjalizujące się w rzędzie do jazdy western (np. WWR, King Horse), zazwyczaj oferują jedną pozycję pt. bosal - to tak jakby sprzedawać coś pod nazwą 'siodło', bez jakichkolwiek szczegółów. Na dodatek okazuje się, że w środku jest stalowy rdzeń... Pozostaje przywieźć zza oceanu lub kupić na eBay'u... Choć ostatnio udała mi się skomplikowana operacja zamówienia i sprowadzenia miękkiego 5/8 cala, co trwało 2 miesiące i zamknęło się w trzycyfrowej liczbie złotówek (i niestety nie było to 100)

Sposób wiązania wodzy macate