Newsy

Wywiad z Kasią Ściborowską - pracującą z końmi na co dzień naturalnymi metodami

EM: Jesteś orędowniczką naturalnych metod szkolenia koni. Powiedz, co cię przekonało do takiej filozofii podejścia do relacji z końmi ?

KS: W 2001 roku odbył się w Polsce pierwszy kurs prowadzony przez Sandre i Franco, instruktorów szkoły Parelli Natural Horsemanship. Na kurs instruktorzy przywieźli swoje konie, które już na pierwszy rzut oka różniły się zachowaniem od tych z którymi miałam styczność na co dzień. Były bardzo spokojne pomimo nowego miejsca, wpatrzone w swoich właścicieli, wykonywały bez wahania wszystkie polecenia na linie, na wolności i z siodła, zachowując przy tym niesamowity spokój. Sandra jeździła na swojej klaczy na zupełnie rzuconych wodzach we wszystkich chodach, skręcała, robiła zwroty, chody boczne zatrzymania, cofania. Potem to samo powtórzyła podczas jazdy na kontakcie i w zebraniu. Kontrolowała konia w niewidoczny sposób. Ujęła mnie ta swoboda i niesamowita więź jaka była pomiędzy nimi. Ich konie były, jak mi się wtedy wydawało, takie "dziwne". Stały na padoku pełnym obcych koni i tak jakby ich nie widziały, wolały być przy swoich właścicielach. Miały spuszczone głowy, maślane oczka jakby były pod wpływem jakiś środków. Jednak w momencie kiedy Sandra czy Franco wydawali im polecenie koń w mgnieniu oka z niesamowitą chęcią i energią je wykonywał po czym znowu zastygał w swojej zrelaksowanej pozie. Wtedy nawet przez chwilę pomyślałam: " Boże, te konie chyba nie są zbyt szczęśliwe, zachowują się jak roboty". Teraz już wiem, że Sandra i Franco byli dla swoich koni przywódcami, dawali im to czego konie potrzebują najbardziej: bezpieczeństwo, komfort i zabawę. Pokazali wiele rzeczy, o których bym nawet nie pomyślała, żeby robić z koniem m.in. wchodzenie tyłem do przyczepy, wjeżdżanie na podest a nawet tak oczywistą teraz dla mnie rzecz jak możliwość jazdy bez wędzidła. Tych rzeczy było tak dużo, że nie sposób przejść koło nich obojętnie i chyba też zwykła ciekawość czy z moim koniem będę potrafiła stworzyć taki układ skłoniły mnie do tego żeby po zakończeniu kursu dalej próbować zrozumieć co to jest to "naturalne" podejście. Wtedy nie miałam pojęcia jak długa droga mnie czeka i ile cierpliwości będę musiała w sobie odnaleźć.

EM: "Natural horsemanship", czyli naturalne metody układania koni, pojawiły się dość niedawo w USA. Jak myślisz, czy to nie przypadek, że dopiero teraz metody te stają się coraz bardziej popularne na Zachodzie? Czym to mogło zostać spowodowane?

KS: Trochę trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Myśle, że jednym z powodów była specyfika pracy ranczerów z końmi. Musieli w jak najszybszy sposób zajeździć bardzo dużą ilość koni, żeby przygotować je na sprzedaż. Koń był dla nich po prostu towarem i nikt nie zastanawiał się co czują i czy wogóle czują zajeżdżane przez nich konie. Każdy z tych jeźdźców wychował się w takim systemie traktowania konia, uczył się go od ojca, dziadka i uznawał za zupełnie normalny i jedyny. Jednak nawet pośród nich znaleźli się ludzie tacy jak np. Monty Roberst, którzy uznali, że na pewno istnieje lepszy sposób pracy z końmi. Jak się potem okazało wcale nie wymagający więcej czasu - Monty jest w stanie zajeździć zupełnie surowego konia w ciągu 20 minut.

EM: Dla wielu metody naturalne to trochę jak czarowanie konia, a ci którzy zgodnie z nimi pracują to końscy "zaklinacze". Czy faktycznie wiedza z zakresu "natural horsemanship" jest dostępna dla wybranych? Czy jest jakiś magiczny klucz do tych zasad?

KS: Każdy może nauczyć się stosować naturalne zasady w pracy z koniem. Tu nie ma żadnej magii. Podstawą jest znajomość psychologii koni, zależności i zasad panujących w stadzie pomiędzy poszczególnymi osobnikami. Jeżeli dołożymy od tego ogromne zapasy cierpliwości i samokrytyki do swoich umiejętności zamiast oskarżać konia o nieposłuszeństwo to mamy naprawdę duże szanse na powodzenie. Według Pata jest 6 kluczy określających to czy odniesiemy sukces z końmi, wymienianych według ich ważności : nastawienie, wiedza, narzędzia, techniki, czas i wyobraźnia.

EM: Nasze rodzime jeździectwo swoje korzenie wywodzi z militarnej tradycji użytkowania koni. Niewiele ma to wspólnego z zasadami końskiej filozofii "naturalsów". Czy jest to główną przyczyną oporów polskich koniarzy przed szerszym przyjęciem tych metod do treningu koni? Popularny obrazek naturalnej zabawy z koniem to założenie sznurkowego kantarka i jazda bez wędzidła. Czy w tych metodach nie ma mowy o stosowaniu jakiegokolwiek przymusu, a konie wykonują polecenia jeźdźców wyłącznie z własnej woli?

KS: Największym problemem wśród ludzi jest niezrozumienie. Dla większości " naturalne jeździectwo" polega tylko na zabawach z ziemi lub jeździe na kantarze. Jednak prawda jest taka, że "natural horsemanship" nie jest odrębnym stylem jazdy tylko rodzajem komunikacji z koniem. Każdy może jeździć naturalnie bez znaczenia jaką dyscyplinę uprawia : ujeżdżenie, reining, rajdy, skoki itd. I nie jest ważne czy używasz wędzidła czy nie, bo zarówno na wędzidle można jechać w pełni naturalnie jak i na kantarze czy bez zupełnie niezgodnie z naturą konia. Najważniejszy jest sposób w jaki przekazujesz koniowi swoje polecenia, bo to właśnie to świadczy o twojej "naturalności", która oznacza m.in. , że :
- wiesz czego pragną konie i co je motywuje : bezpieczeństwo, wygoda, zabawa
- używasz pomocy i wydajesz polecenia stosując fazy, czyli np. chcąc skręcić nie ciągniesz od razu za wodze ale poprzedzasz to najpierw spojrzeniem w stronę skrętu, potem przesunięciem ciężaru ciała następnie działaniem łydką a dopiero na samym końcu jeżeli koń nie zacznie skręcać od wcześniejszych pomocy działasz wodzą - jak mówi Pat " nie używaj wodzy żeby skręcić, użyj jej jeżeli koń nie chce skręcić"
- w treningu stosujesz wygodę - niewygodę a nie stosujesz kary. Różnica pomiędzy niewygodą a karą jest ogromna. Dam może taki przykład. Koń podnosi się na tylnych nogach stojąc przed człowiekiem na linie, ten denerwuje się, ale nic nie robi gdy koń jest w górze. Jak tylko koń opiera się czterema nogami na ziemi człowiek natychmiast ze złością zaczyna go szarpać, bić. Co zrozumiał koń ? Tylko tyle, że stawanie dęba to nic strasznego i lepiej dłużej pozostać w tej pozycji bo jak tylko nogi opadają na ziemie zaczyna się bicie. To była kara przez którą nie tylko człowiek uzyskał zupełnie odwrotny efekt nauki ale również stracił zaufanie konia. W tej samej sytuacji niewygodę ( w postaci np. szarpnięć linką ) zastosowalibyśmy w momencie kiedy koń jest w górze zachowując przy tym zupełny spokój, nie podnosząc poziomu naszej energii. Jak tylko koń opuściłby nogi na ziemie szarpanie od razu by ustąpiło i koń dostałby nagrodę - wygodę. Konie uczą się w momencie kiedy przestajemy stosować niewygodę.
- dajesz koniowi tyle czasu ile potrzebuje na zrozumienie i pozytywną reakcję
- staramy się żeby rzeczy pożądane były łatwe do wykonania a niepożądane trudne
- dbamy o zaufanie i stosunek konia do nas stawiając go wyżej niż zadanie które ma wykonać. Bo tak na prawdę nie chodzi o pokonanie przeszkody ale o to żeby koń zrobił to ze spokojem i zaufaniem do naszych poleceń, nie tracąc przy tym pewności siebie, nie czując się zmuszanym do wykonania zadania - " Spraw że twój pomysł stanie się jego pomysłem ... ale najpierw uszanuj jego pomysł".
Musimy słuchać naszych koni, pozwalać im popełniać błędy nie krytykując za próby odszukania dobrej odpowiedzi , pamiętając o trzech ważnych słowach : MIŁOŚĆ-JĘZYK-PRZYWÓDZTWO.

EM: W naturalnych metodach dużą uwagę poświęca się na pracę z ziemi. Dla wielu jeźdźców jest to strata czasu. Koń powinien się wyszaleć pod siodłem. O co tak na prawdę chodzi w ćwiczeniach z koniem z ziemi?

KS: Są cztery "płaszczyzny" na jakich możemy pracować z koniem : na linie - na wolności - jeżdżąc bez kontaktu w tzw. " stylu wolnym" ( na wędzidle lub bez na luźnej wodzy, bez wodzy ) - jeżdżąc na kontakcie, w zebraniu ( na wędzidle i bez ). Większość z nas jest dobra w jednej czy w dwóch z tych dziedzin. Jednak chcąc być dobrym w naturalnym szkoleniu konia musimy być dobrzy na wszystkich płaszczyznach. Bardzo często widzimy na zawodach jak koń spokojnie pokonuje parkur po czym prowadzony już w ręku wyszarpuje się swojemu właścicielowi lub nie chce wejść do przyczepy. To są właśnie te braki.
Praca z ziemi ( zarówno na linie jak i na wolności) jest podstawą w budowaniu wzajemnego zaufania i szacunku. Pozwala ustalić hierarchię dając człowiekowi dużą większą możliwość działania niż podczas pracy w siodle i zapewniając mu większe bezpieczeństwo. Dla konia praca z ziemi podczas której zapoznaje się z nowymi rzeczami i wymaganiami jest dużo łatwiejsza i naturalniejsza. Zabawy z ziemi pozwalają nam również ocenić w jakim stanie psychicznym i fizycznym jest w danym momencie nasz koń, jak będzie się zachowywał pod siodłem, czy będzie z nami współpracował. Najważniejszą zasada brzmi : "jeżeli masz jakiś problem już na ziemi na pewno z siodła będzie go jeszcze trudniej rozwiązać".

EM: Zabawa w naturalne metody - zabawą a sport wymaga innych reguł podejścia do konia. Czy sport i ostra rywalizacja z zasady eliminują "natural horsemanship" ?

KS: Sport przez który rozumiem udział w zawodach jest kolejnym etapem w treningu konia i reguły w nim panujące nie powinny w niczym odbiegać od stosowanych wcześniej podczas podstawowego szkolenia czyli być całkowicie zgodne z naturą konia. Przecież każdy chce wziąć udział w zawodach na spokojnym, zrelaksowanym i całkowicie posłusznym koniu, a takiego nie uzyskamy poprzez pośpiesznie prowadzone treningi w atmosferze napięcia i strachu. Niestety wielu jeźdźców zbyt wcześnie odbywa swoje pierwsze starty nie oceniając obiektywnie umiejętności swoich i konia. Powinniśmy pamiętać, że każde zawody powinny czegoś konia nauczyć, powinny być krokiem w przód a nie powodem spięć i lęków zarówno dla konia jak i dla jeźdźca. Dlatego czasem lepiej zakończyć przejazd wcześniej robiąc jakieś ćwiczenie które wiemy że koń wykona dobrze i nagrodzić go niż na siłę, szarpiąc się ze zwierzęciem odmawiającym współpracy mknąć do mety. Przecież nie chodzi o to żeby konia na siłę przepchnąć przez konkretne zadania ale o to żeby wykonał je z własnej woli zachowując przy tym radość i entuzjazm. Jeżeli tak nie jest to znaczy że jeszcze nie jest gotowy na postawione mu zadania i powinniśmy dać mu więcej czasu. Na tym polega partnerstwo i naturalne jeździectwo. Na tym powinien polegać też sport.

EM: Najbardziej znany Polsce rych "naturalsów" związany jest z nazwiskiem Amerykanina Pata Parelliego. Czy możesz parę słów powiedzieć o tym trenerze i jego szkole podejścia do koni ?

KS: Nikogo nie zaskoczy fakt, że Pat pracował z końmi od najmłodszych lat, startując w zawodach rodeo, zajeżdżając młode konie itp. Miał jednak to szczęście spotkać i uczyć się od największych sław naturalnego jeździectwa, m.in. : Troy'a Henry, Tom'a Dorrence, Ray'a Hunta i Ronni Willis'a. Na bazie ich nauk i własnych doświadczeń stworzył swój naturalny system szkolenia koni "Parelli Natural Horsemanship". Podzielił całe szkolenie konia i jeźdźca na 10 poziomów. Trzy pierwsze poziomy stanowią wyszkolenie podstawowe. Na każdym z poziomów pracujemy na 4 płaszczyznach : na linie, na wolności, jeżdżąc w stylu wolnym i na kontakcie.
Poziom 1 - "Partnership" : to zapoznanie człowieka i konia z 7 zabawami będącymi odzwierciedleniem zabaw pomiędzy końmi jak również rozpoczęcie budowania wzajemnego zaufania, szacunku do człowieka i jego przywództwa. Ćwiczymy głównie na 3,7 metrowej linie i jeździmy w stylu wolnym na kantarze.
Poziom 2 - "Harmony" : to głównie praca nad impulsem, harmonią, zgraniem, stanem emocjonalnym i pozytywnymi reakcjami konia. Oprócz pracy na 7 metrowej linie zaczynamy ćwiczyć na wolności. Dalej jeździmy na kantarze, wprowadzając jednocześnie ( mniej więcej w połowie poziomu 2 ) wędzidło i początki jazdy na kontakcie, czy tzw. finezji
Poziom 3 ; "Refinement" : to głównie praca nad fizycznym ustawieniem konia i zebraniem. W naturalnym szkoleniu konia prawdziwe zebranie możliwe jest dopiero wtedy kiedy działa na 3 obszarach : mentalnym, emocjonalnym i fizycznym. Pracujemy na 15 metrowej linie, jeździmy m.in. na kantarze, wędzidle lub na zupełnie "gołym" koniu.

Program ten nie określa konkretnego stylu jazdy. Po ich ukończeniu każdy może a nawet powinien wybrać sobie konkretną główną dyscyplinę czy to w stylu angielskim czy westernowym. Wtedy też Pat sugeruje rozpoczynanie startów w zawodach ( czyli na poziomie 4 - " Versatility" ).

EM: Znamy również Montiego Robertsa. Proponuje on zupełnie inne ujęcie metod naturalnych. Czy ci dwaj trenerzy są jedynymi, którzy wypracowali własne systemy metod naturalnych.

KS: Różnice pomiędzy poszczególnymi trenerami i ich systemami są niewielkie ponieważ każdy naturalny system szkolenia koni żeby był naprawdę naturalny musi opierać się na tych samych zasadach : zaufaniu, bezpieczeństwie, przywództwie, fazach, wygodzie-niewygodzie itd. Oprócz Pata i Montiego jest wielu dobrych trenerów, zarówno tych "typowo" naturalnych jak i tych kojarzonych głównie ze stylem jazdy westernowej lub klasycznej a będących jednocześnie wspaniałym przykładem naturalnego trenera. Do znanych trenerów należą m.in. Dennis Reis, Craig Cameron, John i Josh Lyons, Clinton Anderson, Lynn Palm, Cleve Wells i Bob Avila.

EM: Czy metody naturalne mają szansę na stałe zawojować koński świat? Czy już niedługo w niepamięć pójdą palcaty i różne patenty zakładane na nasze wierzchowce.

KS: Mam nadzieje, że coraz więcej osób będzie zainteresowanych końską psychologią, ich naturą i sposobami komunikacji. Bo problem nie jest właśnie w palcacie ale w sposobie jego użycia ! Palcat sam nie zrobi koniowi żadnej krzywdy a w mądrych rękach będzie dobrą pomocą. Wędzidła, palcaty, ostrogi nie są niczym zakazanym, wymagają jedynie zrozumienia w ich stosowaniu.

EM: Założyłaś i prowadzisz swoją prywatną stajnię pod Warszawą. Co byś radziła wszystkim chętnym, którzy marzą o takim przedsięwzięciu?

KS: Trzeba mieć bardzo dużo cierpliwości w poszukiwaniu dobrego miejsca i nie poddawać się zbyt szybko. Pod koniec zeszłego roku zaczęliśmy prowadzić małą stajnie o nazwie "Alfa Horse" w Ryni nad Zalewem Zegrzyńskim. Miejsce ma swój specyficzny urok, stajenka stoi pośród sosen a padoki kończą się już prawie nad samym zalewem. Na razie jest skromnie ale konie wyglądają na zadowolone. W końcu to wokół nich kręci się tak na prawdę całe nasze życie.

EM: Kasiu, dziękuję za bardzo ciekawe odpowiedzi. Mam nadzieję, że wielu odnajdzie w nich cenne wiadomości z zakresu „natural horsemanship” i nie tylko. Życzę powodzenia i wielu dalszych sukcesów w pracy z końmi.