blogi

dalej mokro 2.12

i ciepło, plac nie zdatny do użytku (tzn stępowałam po nim na Siwej i to wszystko) Siwa dziś bardzo spokojna, kontakt ulega stopniowej poprawie, nadal koń wyraźnie wykrzywiony, natomiast dość luźna była praktycznie od początku. Męczymy chody boczne, jest stopniowa, niewielka poprawa w ich jakości. Robiłam dodatkowo figury wg Marka S-w ramach dodatkowej gimnastyki. Daje radę je na niej zrobić ale z tych trudniejszych dosłownie 1 do 2 kroków. Potem muszę wyjść do przodu, czuje się że koń nie da rady więcej. A klasyczne chody boczne trzyma nawet na dośc długim odcinku. Piruety robiłam dziś z zatrzymania i tez po 2 kroki i to wychodzi, na razie tak będę pracować. I na koniec jeździłam na zupełnie rzuconej wodzy, drugim śladem. W lewo idzie i nawet trzyma kierunek, w prawo uparcie usiłuje się wykręcić do środka i to zarówno wykręcić w szyi jak i pujść do środka. Z wyraźnym oporem na zewnętrznej wodzy jak się koryguje ręką. Z Dzidźką wyszłam w lejcach coś tam porobiłyśmy na kole (krótko bo ślisko więc jakieś minimum) po czym poszłyśmy do Wierzbiny na spacer. Dało radę, aczkowliek nafukała się okrutnie, najstraszniejsza była duża opona za przystankiem :-) Posłuszna, tylko strasznie zasuwała, nie mogłam nadązyć za nią :-) Dargany Tomek nie wziął, bo nie było z czym pojechać w teren (nie zorganizowaliśmy się) a na łące tej za placem nie chcemy jej brać codziennie, żeby jej nie zajechać kopyt, poza tym ślisko, jak Dzidź się ślizgała to Dargana tym bardziej... I jedno dziecko na Nugacie, dość grzecznym. nawet on miejscami się ślizgał, galopy tylko na kółku.