artykuły

Koń jaki jest....


…Mówiono o polskich koniach , iż; były tak prędkie, ze piasku ledwie tykały nogami rączymi ,iż były „siadłe” to jest niewiele jadły , a dużo pracowały . tak zaś niedoścignione i na schwał rącze, że mogły w przecwale równać się z prędkich orłów lotem, że takiego biegu wiatry nie miały i takiego skoku ….( Księga Jazdy Polskiej)

„Koń jaki jest , każdy widzi….”

Taką definicję zamieścił ksiądz Benedykt Joachim Chmielowski w swojej słynnej ,pierwszej polskiej encyklopedii powszechnej.
Koń służy człowiekowi już od tak dawna , że zdążył mu spowszednieć .Z drugiej strony przez te wszystkie wieki koń nie tylko „obrósł” legendami , ale i dochował się imponującego rodzeństwa ; uskrzydlonego Pegaza, mądrego Jednorożca ,czy też dziwacznego Lajkonika.
Chyba żadnemu zwierzęciu nie zawdzięcza człowiek tyle co koniowi. Tysiące lat konie służyły w zaprzęgu i pod siodłem ,znosiły ostrogi i bat. Bez wytchnienia towarzyszyły na polach bitew. Przez wieki przewoziły dla człowieka tony ładunków. Zanim nastała era maszyn ,transport lądowy był domeną prawie wyłącznie końską .Ciężka praca w zamian za worek owsa i wiązkę siana to codzienność pokoleń koni pociągowych, tych pracujących na roli, w kopalniach i na tylnych liniach frontów wojennych. Ciągnących wozy, karety czy zaprzęgniętych w kieraty. Wytrzymałych wierzchowców dźwigających w piekło bitwy zakutych w zbroję rycerzy i eleganckich rumaków, dzięki którym damy mogły przemieszczać się z gracją i bez niebezpieczeństwa zadyszki….
Taka eksploatacja koni możliwa była dzięki ich wyjątkowej chęci współpracy z człowiekiem . Cecha ta ukształtowała się wskutek stadnego życia koni. Między poszczególnymi osobnikami w stadzie współpraca była równie ważna jak rywalizacja. Pomiędzy końmi wytwarzały się więc związki uczuciowe, które łatwo było przenieść na ich stosunki z ludźmi.
Człowiek także pozostawał pod urokiem konia odkąd go udomowił ;(…)”zwierzęcy arystokrata, obdarzony niezwykłym ciałem i szlachetną duszą ,(…) dumny , szlachetny i użyteczny” pisał Edward Topsel, przyrodnik żyjący prawie 400 lat temu….

Koń stosunkowo późno stał się zwierzęciem domowym. Działo się to w trzecim tysiącleciu przed nasza erą , kiedy psy , owce , kozy i bydło były udomowione już od dawna. Udomowienie konia następowało na obecnych terenach południowej Rosji i północno –zachodniej Azji, w miarę rozwoju cywilizacji rolniczej.
Nie był to jednak pierwszy kontakt człowieka z koniem , od czasów paleolitu były one dla ówczesnych ludzi zwierzyną łowną. Chwytano je w pułapki , zabijano włócznią i zjadano , ale nie próbowano ich sobie podporządkować.
Kiedy naukowcy badali epokę polowań na dzikie konie, stwierdzili, że już wtedy było ich coraz mniej.
Pod koniec okresu lodowcowego nastąpił bowiem rozrost obszarów leśnych typowych dla klimatu umiarkowanego. Koń – zwierzę otwartych przestrzeni zaczął stopniowo tracić grunt pod nogami. Obecnie szacuje się , że gatunek ten wyginąłby doszczętnie, gdyby nie wysiłki pierwotnych rolników w jego udomowieniu..
Miło zatem pomyśleć , że nie zawsze interwencja ludzka skazywała na zagładę…
Około roku 1500 p.n.e. zaczęło się upowszechniać udamawianie koni, wtedy już można było wyróżnić dwa typy tych zwierząt;
-masywne limfatyczne osobniki na chłodnej północy z których w pracy hodowlanej wytworzono zarówno pociągowe stępaki, jak i wierzchowce dla ciężkozbrojnych rycerzy.
-drobne , suche , gorącokrwiste typowe dla cieplejszego południa, które stały się protoplastami wspaniałych arabów i przodków współczesnych koni wyścigowych pełnej krwi.

Garść faktów i anegdot

W miarę rozrastania się populacji ludzkiej rosła liczba koni wprzęgniętych w jej służbę. Obok prawie każdego imienia słynnego monarchy czy wodza historia przekazuje nam imię jego ukochanego wierzchowca. Dość wspomnieć Józefa Piłsudskiego i jego Kasztankę, jasnopłowego Pałasza Jana III Sobieskiego, który uratował swemu panu życie w bitwie pod Parkanami i służył w odsieczy wiedeńskiej , czy białego ogiera Marengo wiozącego Napoleona ku klęsce pod Waterloo. Na cześć Bucefała Aleksander Macedoński nazwał miasto w świeżo podbitych Indiach. Na kartach historii zapisał się też piękny Rosabelle równie pięknej Marii Stuart i ogier White Surrey należący do Ryszarda III- brytyjskiego monarchy, któremu Szekspir w swoim dramacie kazał krzyczeć „konia , konia, królestwo za konia”.

Niektórzy wielcy tego świata kochali swoje rumaki ponad wszystko. Czasem ta miłość przybierała , delikatnie mówiąc dziwne formy. Na przykład cesarz Lucjusz Werus kazał swojego Celera („szybkiego”)karmić migdałami oraz rodzynkami i okrywać purpurą, która była kolorem cesarskim i za jej noszenie zwykłym śmiertelnikom groziła kara śmierci. Jakby tego było mało urządził mu w pałacu luksusową komnatę w pobliży własnej.
Jednak wszystkich pobił na głowę szalony cesarz Kaligula- jego Incitatusa obsługiwało 18 koniuszych! Koń jadał posiłki w żłobie z kości słoniowej , a składały się one z owsa zmieszanego z kukurydzą i mieszanką mięsa myszy , kałamarnic i kurczaków. Każdy posiłek cesarski ulubienic popijał najlepszymi winami z pałacowych piwnic.
Oprócz wykładanej białym marmurem stajni Incitatus miał do dyspozycji wspaniały dom i komplet służby „do przyjmowania gości’. Kaligula bowiem miał w zwyczaju zapraszać na obiady, w imieniu Incitatusa co znamienitszych patrycjuszy. Biada temu ,którego oburzałałaby perspektywa biesiadowania z koniem w roli gospodarza. Cesarz chciał nawet zrobić swojego konia konsulem . Senat , aby mu nie podpaść musiał znaleźć wiarygodny , formalny powód odmowy. I znalazł! Incitatus nie dostał tytułu ,bo nie był Rzymianinem-urodził się w Hiszpanii.
Najbardziej pechowym koniem w cesarstwie rzymskim był słynny z urody rączy rumak , koń Sajański, który sprowadzał śmierć na swoich kolejnych właścicieli.
Pierwszy z nich został skazany przez Marka Antoniusza i stracony. Drugi, bogaty konsul, kupił konia za bajeczną cenę stu tysięcy sestercji i kilka miesięcy później został zamordowany podczas oblężenia wojsk w Syrii. Koń dostał się w ręce dowódcy zwycięskich wojsk. Wkrótce jego armię rozbito , a on sam na własną prośbę został zabity przez wiernego sługę . Piękny rumak padł łupem zwycięzcy , Marka Antoniusza. I tak koło zamknęło się ;po przegranej bitwie pod Akcjum Marek Antoniusz uciekł do kraju swej kochanki, słynnej Kleopatry. I tam popełnił samobójstwo. Ale najpierw zabił przynoszącego nieszczęście wierzchowca .
(Tu przypomniała mi się legenda … nasza polska, z czasów drugiej wojny o pięknej siwej arabskiej klaczy „Lotna” służącej w pułku ułanów , która sprowadzała śmierć na kolejnych swoich jeźdźców..)

Słabość do pięknych rumaków najwięcej kosztowała mieszkańców starożytnej Troi. Wieloletnie oblężenie miasta przez armię grecką najwyraźniej wzbudziło w nich tęsknotę za otwartą przestrzenią i uśpiło zdrowy rozsądek. Dlatego , gdy pewnego dnia zobaczyli ,że pod murami zamiast wojsk nieprzyjaciela stoi wielki drewniany Koń , natychmiast wciągnęli go do miasta. Co było potem wiemy wszyscy, z konia w nocy wymknęli się wojownicy, otworzyli bramy Troi i wpuścili resztę greckich wojsk. Ostatnio mówi się jednak , że koń trojański był symbolem trzęsienia ziemi ,wywołanego przez opiekuna koni ,Posejdona , i że to wstrząsy , a nie bezmyślność obrońców , zgubiły wielkie miasto.

W mitologii greckiej aż roi się od koni. Możemy tam spotkać między innymi krwiożercze klacze króla Diomedesa , karmione mięsem obcokrajowców, bo władcy szkoda było własnych poddanych. Na szczęście bestie o krwiożerczym apetycie wyłapał odważny Herakles.
Antyczni artyści szczególnie upodobali sobie skrzydlatego Pegaza –owoc połączenia krwi wężogłowej Meduzy i wody morskiej . Spojrzenie w oczy meduzy sprawiało , że delikwent natychmiast zamieniał się w kamień . Jedynym lekiem na skamienienie były łzy jednorożca. Opinie co do wyglądu jednorożca zmieniały się wielokrotnie w ciągu ostatnich dwóch i pół tysiąca lat. Największa „moda na jednorożca” przypadła na okres średniowiecza . wtedy też upowszechnił się jego wizerunek jako śnieżnobiałego konia z rogiem na czole. Motyw jednorożca stał się niezwykle popularny w sztuce , często także umieszczany był w herbach potężnych rodów Europy. Głęboko zakorzeniona była wiara , że proszek z rogu jednorożca jest odtrutką na wszystkie trucizny świata, co dało pole do popisu wszelkim oszustom.

Konie bardzo często towarzyszą bogom - są jednym z atrybutów Maryduka(głównego boga Babilonu) i Szamszy (mezopotamskiego boga słońca)
W mitologii germańskiej wierny rumak Odyna ośmionogi Sleipnir, był symbolem wiatru .Celtycka bogini Epona, towarzysząca zmarłym w drodze w zaświaty , była przedstawiana na koniu(jej imię znaczy „klacz”). Germanie wierzyli , że uskrzydlony Koń przewozi duszę wprowadzonego w trans szamana przez tęczowy most do krainy bogów i tajemnic.
Dla Słowian koń był zawsze symbolem witalności , siły okiełznanej rozumem , młodości i radości ze zwycięstwa.
Stąd pośrednio wzięło się przekonanie , że panna , która w Andrzejki uleje konia z wosku , wyjdzie za mąż za wojskowego.
W literaturze i sztuce nowożytnej koń jest uniwersalnym symbolem wolności.
Dość często , szczególnie pod koniec XIX wieku galopujący rumak z rozwianą grzywą był znakiem rozbuchanych pragnień i nieokiełznanych instynktów ( Np. Podkowiński „Szał uniesień”).
Tradycja zna też konie , które symbolizują upadek naszego świata , mowa tu o wierzchowcach jeźdźców Apokalipsy: biały wiezie Zarazę, ognisty Wojnę, kary Głód, a ostatni najbardziej przerażający służy jako wierzchowiec Śmierci.

Liczne powody , by dziś przeklinać konie maja potomkowie Azteków , Ich pradziadowie wierzyli prastarej legendzie o białym brodatym bogu, który pewnego dnia miał powrócić na statku do swego ludu i na swoje nieszczęście pomylili go z Hermanem Cortezem . Na dodatek śmiertelnie przerażały ich wierzchowce Hiszpanów ”boskie zwierzęta”, które widzieli po raz pierwszy w życiu i na widok których uciekali w panice zamiast walczyć.

Rumakiem bojowym był też nasz stary poczciwy Lajkonik. Nad jego dokładnym pochodzeniem od lat głowią się historycy i etnografowie. Wiadomo, że krakowska tradycja upamiętnia okrutne najazdy Tatarów, którzy kilka razy złupili i zniszczyli miasto w XIII wieku.

Na koniec warto przypomnieć historie Marokka , tresowanego konia ,którego umiejętnościami zachwycała się sama Elżbieta I, królowa Anglii. Marokko, uczeń i podopieczny niejakiego Banksa, wyczyniał podobno tak niesamowite sztuki, że gdy w 1601 roku wyjechał gościnnie do Paryża, zainteresowała się nim inkwizycja. Pod zarzutem konszachtów z diabłem konia i tresera aresztowano, na szczęście na krótko.
Najsłynniejszym wyczynem konia było wdrapanie się na szczyt londyńskiej katedry świętego Pawła. Według anegdoty z tamtych czasów, pewien majster wołany przez podziwiającego końską wspinaczkę czeladnika miał odpowiedzieć :”Odczep się głupcze .Po cóż mi oglądać konia na szczycie , skoro mogę zobaczyć tylu osłów na dole..”

I dziś koń jest stworzeniem :…”szlachetnym i użytecznym „ a sama jego obecność wzbogaca nasze życie ….na koniec parę słów Jamesa Filisa(„zasady ujeżdżania i jazdy konnej”)który w taki oto sposób charakteryzuje chody konia:
„….stęp jest chodem usposabiającym do marzeń .Przesuwają się przed naszymi oczami widoki przyrody, której sami jesteśmy żywą cząstką.(…)kłus i galop polowy sprawiają przyjemność w dążeniu naprzód, dążeniu bez zmęczenia ruchem bardzo rytmicznym, dzięki śmiałemu i energicznemu oddziaływaniu , z energią stokrotnie spotęgowaną przez szlachetna ognistość rasowego zwierzęcia, które jest do naszego rozporządzenia i które wszystko nam z siebie oddaje . Gdzie się kończy człowiek , a gdzie zaczyna Koń? nie wiadomo ;obaj tworzą całość bardzo zgraną , bardzo giętką a jednocześnie najbardziej żywą i silną, ku radości życia i działania (…) a cwał? jakież to oszołomienie w rzucaniu się w przestrzeń przed siebie, nie wiadomo dokąd. Któż zdoła opisać rozkosz nieskończoną cwału konia czystej krwi? Jest to kołysanie fali, ale tak słodkie i delikatne, że powietrze , które jeździec pruje zupełnie wystarczy , żeby zniszczyć w nim wszelkie cechy ociężałości . Jest to lot, lot wielki , odurzający , bez wysiłku , bez zmęczenia, radość fizyczna , która przyćmiewa rozum, a pozostawia tylko zawrotną przyjemność opanowania obszaru(…)proszę mi wierzyć , ze Koń czystej krwi uzupełnia człowieka….”

Bibliografia:
James Filis: "Zasady jazdy konnej"
Desmond Morris: "Dlaczego koń rży"
Weronika Kowalkowska: "Kon jaki jest każdy widzi"