Newsy

III Jeździecki Festiwal Western Stare Żukowice 11-12 maja2002 r.

Są też ogrodzone pastwiska, a na amatorów doznań kulinarnych czeka saloon i palenisko do grilla. Praktycznie naprzeciwko ośrodka FURIOSO znajduje się stajnia treningowa MB RANCH, którą przy okazji wizyty w Starych Żukowicach również odwiedziliśmy. Po przyjeździe zdążyliśmy zjeść śniadanie i o godzinie 11 rozpoczął się pierwszy dzień zawodów. Na pierwszy ogień poszły eliminacje w trailu. Jest to dyscyplina mająca na celu pokazanie zdolności konia w pokonywaniu różnych przeszkód, jakie można napotkać podczas jazdy w terenie. Parcours powinien zawierać minimum 6 przeszkód, z czego 3 są obowiązkowe ( otwieranie, pokonanie i zamknięcie bramki, pokonanie minimum 4 drągów oraz cofanie wokół co najmniej 3 znaczników lub drągów ułożonych w literę L, U lub V). Powinien być tak zaplanowany, aby koń zaprezentował się w trzech chodach (stęp, kłus i galop). Oceniany jest sposób, w jaki koń pokonuje przeszkody i jak współpracuje z jeźdźcem.W następnej kolejności zawodnicy wzięli udział w eliminacjach western pleasure. Na pierwszy rzut oka dyscyplina ta wydaje się banalnie prosta. Ale to tylko pozory. Oceniana jest płynność i regularność chodów konia. Koń musi wykazać się spokojnym, lekkim i nie za szybkim stępem ( walk ), kłusem ( jog ) i galopem ( lope ). Głowę i szyję powinien nieść w sposób naturalny i " zrelaksowany ", tak żeby uszy znajdowały się na poziomie kłębu. Na zakończenie należy zaprezentować cofanie - sędzia może poprosić o zatrzymanie koni na ścianie i cofnięcie ( stop and back up, please ) lub cofanie, gdy wszyscy jeźdźcy znajdą się na środku areny ( sędzia przechodzi wtedy przed każdym jeźdźcem i skinieniem głowy daje mu sygnał do cofnięcia ). Western pleasure to również swoista rewia mody. Jeździec musi obowiązkowo mieć kapelusz, koszulę z długim rękawem oraz westernowe buty. Natomiast koń na tę okazję siodłany jest w najlepsze i najbardziej ozdobne siodło oraz ogłowie.Wyjątkowo, ze względu na trudny charakter, oddzielnie w tej dyscyplinie zaprezentował się ogier małopolski Promień. Wywarł on na zgromadzonych widzach ogromne wrażenie swoim pięknym umaszczeniem. Maść izabelowatą (palomino) przecież znacznie łatwiej spotkać można u quartera niż u małopolaka. Promyka mieliśmy już okazję podziwiać na szkoleniu prowadzonym przez Wojciecha Adamczyka w ośrodku OXER i należy zauważyć, że dzisiaj to już wyraźnie inny koń, dużo bardziej zrównoważony, choć nadal bardzo wesoły. Gościnnie w konkurencji western pleasure wystąpiły trzy reprezentantki Finlandii (wizyty Finów stają się powoli tradycją - w zeszłym roku również gościli na Festiwalu). Panie wystartowały na miejscowych koniach, lecz nieznajomość zwierzaków nie przeszkodziła im w zaprezentowaniu wysokich umiejętności. Nam szczególnie spodobały się dwa hucułki, które, nie umniejszając umiejętności naszych krajowych zawodników, prowadzone przez Finki wyraźnie rozluźniły się i z dużym wdziękiem prezentowały się w western pleasure. Na koniec w szranki stanęli juniorzy. Miło było popatrzeć, jak 7-10-letnie " brzdące " radzą sobie na olbrzymich koniach! Dla czekających na większą dawkę emocji wreszcie przyszedł czas na dwie konkurencje szybkościowe. W pierwszej kolejności odbyły się eliminacje barrel racing. Jest to dyscyplina, w której liczy się czas przejazdu wokół trzech beczek ustawionych na planie trójkąta. Według przepisów AQHA w konkurencji tej powinny być używane beczki 200-litrowe (55 galonów). Stosowany jest start lotny, a czas liczony jest od momentu, w którym chrapy konia przekroczą linię startu. Przewrócenie beczki powoduje przyznanie 5 sekund kary. Podobna kara przewidziana została za zgubienie kapelusza lub kasku. Niewłaściwy przejazd wyznaczonego schematu powoduje dyskwalifikację. Należy zaznaczyć, że zawodnik może dotykać beczek rękami. Już pierwszy nawrót pozwolił poznać głównych faworytów tej dyscypliny: Wojtka i Paulinę Luberów oraz Paulinę Mróz. Ulubieńcami publiczności zostały szetland Walorek i hucuł Roy. Ten ostatni stał się autorem sporej niespodzianki w drugim dniu zawodów, ale nie uprzedzajmy faktów. Kolejną dyscypliną szybkościową był pole bending. Podobnie jak w barrel race, w tej konkurencji także liczy się uzyskanie jak najlepszego czasu. Parcours składa się z 6 tyczek (poles) o wysokości 1,8 m, rozstawionych co 6,4 m. Pierwsza tyczka powinna się znajdować 6,4 m od linii startu. Koń może rozpocząć przejazd dowolnie, na lewo lub na prawo od pierwszej tyczki. Przewrócenie tyczki powoduje 5- -sekundową karę. Tutaj znowu brylowały konie rasy arabskiej. Było na co popatrzeć, bo przecież, obok reiningu i pracy z bydłem, barrel racing i pole bending to najbardziej widowiskowe dyscypliny jazdy w stylu western. Po emocjonującej walce w eliminacjach przyszedł czas na chwilę wytchnienia. Przerwę w zawodach wykorzystaliśmy na szybki posiłek. Po południu zgromadzonej publiczności czas miał umilać Leliwa Jazz Band, ale nastąpiła drobna zmiana i na scenie pojawił się zespół Express 2000, mający w swoim repertuarze covery popularnych przebojów (głównie Brathanków).Większe zainteresowanie niż popisy muzyków wywołał jednak trening pokazów kaskaderskich KJK Przedświt oraz trening do dyscypliny reining w wykonaniu Alexa Jarmuły na quarterze Miles O' Rima. Konkurs reiningu miał odbyć się według schematu nr 2:Przejazd rozpoczyna się na środku areny, vis--a-vis lewej ściany. Należy wykonać następujące elementy: 1. Zagalopowanie z prawej nogi i wykonanie trzech kół w prawo: pierwsze małe i wolne, dwa następne szybsze i większe. Na środku areny lotna zmiana nogi. 2. Trzy koła na lewo: pierwsze małe i wolne, pozostałe większe i szybsze. Zmiana nogi na środku areny. 3. Przejście do koła na prawo. Na szczycie koła galop wzdłuż całej długości areny, poza końcowy marker. Rollback na prawo, bez zatrzymania 4. Galop przez środek areny aż do jej przeciwległego krańca. Rollback w lewo, bez zatrzymania. 5. Galop do środkowego markera i sliding stop. Cofanie na środek areny lub minimum 3 metry (10 stóp). Zatrzymanie. 6. Cztery spiny na prawo. 7. Cztery spiny na lewo. Zatrzymanie i zakończenie przejazdu.I tak oto, w przyjemnej atmosferze i lejącym się z nieba żarze, zakończył się pierwszy dzień Festiwalu. Ponoć wieczorem w Kronice telewizji Kraków wyemitowany został krótki reportaż z zawodów, ale pochłonięci dyskusją ze znajomymi, którzy, jak się okazało, nocowali w tym samym miejscu co my, nie myśleliśmy o włączaniu telewizora. Użyczająca nam gościny Pani Teresa Małek mówiła, że prawdziwe "oblężenie" ośrodka FURIOSO przez widzów nastąpi dopiero w niedzielę. I tak było w rzeczywistości. Szczególnie widoczny był ogrom zainteresowania w momencie, gdy już opuszczaliśmy ośrodek - na dwukilometrowym odcinku wąskiej drogi ledwo mogliśmy się przecisnąć między zaparkowanymi samochodami. W drugim dniu Festiwalu zaplanowane były finały dyscyplin westowych, zawody w powożeniu oraz liczne pokazy. Wszystko zaczęło się zgodnie z planem od konkurencji trail. Tor składał się z siedmiu elementów: sidepass nad drązkiem; kłus nad drążkami (trotovers); przejazd przez mostek (ride over bridge); obrót o 360° w kwadracie z drążków; cofanie wokół dwóch beczek (back through and around two markers); otwieranie, przejazd i zamknięcie bramki; galop nad drążkami (lopeovers).Największe problemy sprawiło zawodnikom cofanie między beczkami. Nie dość, że trzeba było się zmieścić między beczką a drążkiem, to jeszcze beczki należało minąć slalomem. Ostatecznie konkurencję tą wygrała Paulina Mróz na Witalisie /oo/. Pierwsza trójka przedstawiała się następująco: 1. Paulina Mróz - Witalis /oo/ 2. Małgorzata Boroń - Paryż /m/ 3. Wojciech Wardzała - Roy /hc/. Podobnie jak w sobotę, po trailu przyszedł czas na finał western pleasure. Ponownie oddzielny przejazd wykonał Promyk. O ile w dyscyplinach szybkościowych prym wiodły araby, o tyle w western pleasure miały one troche utrudnione zadanie, ze względu na odbiegające od ideału noszenie łba (jak już zaznaczyliśmy wcześniej,w tej konkurencji uszy koniapowinny znajdować się nawysokości kłębu), ale jest to chyba problem większości ras spotykanychw Polsce.W western pleasure nie udało się wyłonić jednoznacznego zwycięzcy, a klasyfikacja wyglądała następująco: 1. Karolina Mróz - Piołun /m/ Kamila Lemanowicz - Azja /hc/ Dagmara Sacha - Lubczyk /hc/ 2. Małgorzata Boroń - Paryż /m/ 3. Magdalena Pikul - Przekrój W konkurencji western pleasure pokazały się jeszcze reprezentantki Finlandii i juniorzy. Następny w kolejności odbył się finał barrel racing. Poziom emocji znacznie wzrósł. Zawodnicy pokonywali tor w dwóch nawrotach. Pod uwagę brany był lepszy z dwóch czasów. W drugim nawrocie kolejność ustalono od najsłabszego do najlepszego czasu, więc napięcie stopniowo rosło, by przy przejazdach ostatnich zawodników sięgnąć zenitu. Część startujących miała drobne kłopoty z pokonaniem trzeciej beczki - zbytnie rozpędzenie konia na prostej nie pozwalało ciasno okrążyć przeszkody, co odbijało się negatywnie na uzyskiwanych czasach. Ogólnie najlepiej radziły sobie konie arabskie, co zresztą odzwierciedla końcowa klasyfiakcja: 1. Wojciech Lubera - Dzięcioł /oo/ 00:21:97 2. Paulina Mróz - Witalis /oo/ 00:22:50 3. Paulina Lubera - Paulo /oo/ 00:22:56. Po krótkiej przerwie nastąpiła prezentacja startujących we wszystkich konkurencjach zawodników. Mieliśmy wtedy też okazję podziwiać chyba jedynego w Polsce paint horse'a. Następnie padok opanowały zaprzęgi. Przygotowano specjalną trasę, na którą składały się bramki z pachołków i ustawionych na nich puszek ze Sprite'm. Do konkursu wystartowało siedem zaprzęgów. Tylko jeden z nich wystąpił w chomącie, pozostałe zaś w uprzężach szorowych. Szczególnie efektownie wypadł drugi nawrót, kiedy to prawie wszystkie załogi pokonały tor galopem. Zwycięzcy, powożący i jego córka w tradycyjnych strojach krakowskich, otrzymali kryształowy puchar. Po rundzie honorowej, w miejsce zaprzęgów, publiczności zaprezentowali się członkowie KJK PRZEDŚWIT. Mogliśmy obejrzeć m.in. skok nad stołem pełnym "biesiadników" oraz skok nad płonącą półobręczą. Równie widowiskowy program przygotowali harcerze z 7. Strzeleckiej Drużyny ZHR w barwach 3.Pułku Ułanów Śląskich, których mieliśmy już okazję podziwiać na targach w Katowicach. Nowymi elementami w stosunku do tamtych pokazów były: skok nad stołem oraz skok przez płonącą obręcz. Przy tym pierwszym publiczność zamarła, gdy wyłamujący się koń mocno poturbował jednego z siedzących przy stole harcerzy. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Oprócz nowych elementów zobaczyliśmy również te znane z pokazów w Katowicach, w tym genialny skok przez literę A utworzoną przez harcerzy. Po pokazach o zabarwieniu kaskaderskim przyszedł czas na prezentację ujeżdżenia w wykonaniu Magdaleny Pikul, która wcześniej z powodzeniem startowała w konkurencji barrel racing i western pleasure. Niestety nie doszły do skutku zawody w reiningu, ale na pocieszenie mogliśmy obejrzeć pokaz elementów tej dyscypliny w wykonaniu Alexa Jarmuły. Były więc spiny, rollbacki, sliding stopy, lotne zmiany nogi w galopie. Naprawdę szkoda, że nie wystartowali żadni inni zawodnicy. Czas biegł nieubłaganie i powoli musieliśmy pogodzić się z koniecznością powrotu do Warszawy. Udało nam się jeszcze tylko obejrzeć finał pole bendingu. Walka była niezwykle zacięta, a największą niespodziankę sprawił hucuł Roy, któremu udało się złamać hegemonię arabów i zająć trzecie miejsce. Czołowi zawodnicy wykazali się naprawdę dużymi umiejętnościami. Nam szczególnie podobał się drugi przejazd Wojtka Lubery, który jednak w końcowej klasyfikacji okazał się minimalnie wolniejszy od swojej siostry. A oto wyniki: 1. Paulina Lubera - Paulo /oo/ 00:29:55 2. Wojciech Lubera - Dzięcioł /oo/ 00:30:79 3. Wojciech Wardzała - Roy /hc/ 00:34:30. Niestety po pole bendingu musieliśmy wsiąść w samochód i nie zobaczyliśmy sztafety polsko-fińskiej, zawodów biznesmenów, występu człowieka-orkiestry Ego, koncertu zespołu Halio Band z Bochni oraz przewidzianego na późny wieczór pokazu sztucznych ogni. Czy były jakieś minusy Festiwalu? Zastanawialiśmy się dość długo i jednak znaleźliśmy dwa. Po pierwsze, przygotowany parking dla samochodów miał zbyt sypką nawierzchnię:-)))) Na szczęście mogliśmy liczyć na pomoc strażaków ze Starych Żukowic. Drugi problem był już trochę bardziej poważny, aczkolwiek chyba niezależny do organizatorów. Mianowicie, na zawodach zabrakło przedstawicieli MB Ranch, którzy przecież w zeszłym roku zajęli czołowe lokaty, a także zawodników z innych ośrodków w całej Polsce. Na pewno nieznacznie ucierpiała z tego powodu atrakcyjność zawodów, które w sumie stały się wewnętrzną rozgrywką klubu FURIOSO. Miejmy nadzieję, że być może problem ten rozwiąże rodząca się w bólach Liga Western. Podsumowując, bawiliśmy się świetnie i już teraz nie możemy doczekać się kolejnej edycji festiwalu. Mamy nadzieję, że za rok do Starych Żukowic ściągnie jeszcze większa rzesza miłośników jeździectwa (i nie tylko) i na publiczność czekać będą jeszcze większe atrakcje. Korzystając z okazji, chcielibyśmy serdecznie podziękować Państwu Annie i Aleksandrowi Jarmułom za zorganizowanie noclegu oraz pani Teresie Małek za gościnę.