artykuły

Czy marzysz aby zostać trenerem? Proza zawodu w relacji trenera Boba Avila


Wiem, że wiele osób tak zakłada, ponieważ przyjeżdża do mnie wiele młodych chłopców i dziewcząt z błyskiem zapału w oczach. Często ich marzenia rozbijają się o rzeczywistość. Oto osiem spostrzeżeń dotyczących realnej strony pracy trenera, których zazwyczaj nie bierze się pod uwagę w marzeniach. Pamiętaj o nich, gdy będziesz podejmować decyzję, czy trening koni jest dla ciebie, czy raczej powinieneś poszukać innej ścieżki kariery, aby zarobić na końskie hobby.

 

  1. To nie ma nic wspólnego z blaskiem sławy. Wielokrotnie pokazywano moje zdjęcia w odświętnych strojach z logo sponsorów, w siodłach ze srebrnymi okuciami, ubranego w buty z marzeń, dosiadającego koni z najwyższej półki.
    Gdy wyobrażasz sobie, że osiągniesz ten status od zaraz, zastanów się nad tym jeszcze raz. Zabrało mi to lata pełne wyciskającej pot z pleców ciężkiej pracy oraz bezsennych nocy, aby dojść do obecnej pozycji.
    Niezależnie jak pełna sukcesów będzie twoja kariera, sam zauważysz że blask świetności to tylko śmietanka na ciastku. Większość czasu będziesz jeździć ubrany w ciuchy odpowiednie do pogody, wykonując rutynowe ćwiczenia, będziesz taplać się w błocie, taszczyć sprzęt i worki z jedzeniem, doglądać chore konie. Będziesz generalnie wykonywać wszystko, co jest konieczne przy koniach. Na koniec dopiero będziesz mógł uśmiechać się do kamery jako zwycięzca zawodów.
    Gdy jeszcze się nie zraziłeś powyższym, czytaj dalej.
  2. Dni pracy trenera są długie. Najbliższe skojarzenie z zawodem trenera to praca na farmie mlecznej. Zwierzęta zawsze są na pierwszym miejscu. Jedzą przed tobą. Musisz z nimi zostać przez całą noc, gdy któremuś cos dolega. I nigdy nie dają ci dnia wolnego.
    W domu razem ze swoimi asystentami pracujemy średnio po 10 godzin, sześć dni w tygodniu. Ustalamy, który w daną niedzielę karmi i dogląda koni. Pozostali mają wtedy wolne. Tak wygląda nasz czas pracy, gdy nie jesteśmy zajęci przygotowaniem do zawodów. Gdy jedziemy na zawody, nikt z nas nie ma ani jednego dnia wolnego. Pracujemy wtedy przez 24 godziny z przerwami na prysznic. Gdy zawody nie należą do zbyt poważnych, dzień pracy w ich trakcie zamyka się do 16 – 18 godzin. Na przykład ostatnio wstaliśmy rano o godzinie 3.45, jechaliśmy około 350 mil do Scottsdale, tam byliśmy na zawodach przez 10 dni. Wieźliśmy dwie ciężarówki po 10 koni każda.
    Gdy dojechaliśmy na miejsce, musieliśmy przygotować boksy, ścieląc je 100 workami trocin, umieszczając żłoby i wprowadzając do nich konie. Wyładowywaliśmy tony siana i zboża oraz cały nasz sprzęt. Ustawiliśmy pomieszczenia na osprzęt i jedzenie. Zanim mogliśmy udać się do hotelu i zjeść posiłek musieliśmy najpierw wszystkie konie nakarmić i sprawdzić ich stan. Następnie powtórzyć obchód wszystkich koni przed zaśnięciem. To był nasz najlżejszy dzień w trakcie całych zawodów. Gdy nie kochasz na prawdę tego zajęcia, ciężko ci wytrzymać.
  3. Można na tym zarobić dobre pieniądze – ale tylko wtedy, gdy postępujesz mądrze. Znam wielu trenerów, którzy są bardzo dobrymi trenerami, ale kiepskimi biznesmenami. Znam również kilku średnich trenerów doskonale sprawdzających się w biznesie. Ci ostatni mogą osiągnąć większy sukces niż najlepsi fachowcy od treningu koni.
    Trenowanie to część biznesu. To po prostu biznes. Gdy podejdziesz do tego, jak do poważnego biznesu – masz szansę na udaną karierę zawodową. Nie jest trudno zarobić w nim pieniądze, ale tylko mądrzy trenerzy znają sposoby, jak je spożytkować na rozwój i pomnażanie dochodów.
    Z tych pieniędzy musisz opłacić swoich pracowników oraz własne utrzymanie. Również pokryć koszty jedzenia i podściółki dla koni. Następnie zapłacić ratę kredytu i ubezpieczenie. Kupić paliwo do samochodów, zapłacić rachunku za weterynarza. Do tego dochodzą koszty korzystania z energii, wody i ścieków. Nie można zapomnieć o podatkach. Dlatego potrzebujesz dobrego nauczyciela, który nauczy ciebie jak prowadzić koński biznes, aby radzić sobie z tymi kosztami – a nie tylko jak trenować konie.
  4. Potrzebować będziesz nauczyciela (mentora). Praktyka w pracy pod okiem doświadczonego, uznanego i odpowiedzialnego trenera jest doskonałą odskocznią do własnego biznesu. Bez tej praktyki najprawdopodobniej będziesz wegetować bez perspektyw rozwoju. Większość chłopców i dziewczyn pracujących u mnie będzie w przyszłości w stanie przeżyć z koni. Ale to wszystko, na co ich będzie stać. Dlatego staram się również, jako ich mentor, pokazać i nauczyć w trakcie ich pobytu sposobów na zarobienie dobrych pieniędzy. Dobry nauczyciel przekaże swoim uczniom wiedzę, jak z sukcesem wejść i rozwinąć karierę związaną z treningiem koni. uczniowie mają szansę studiować zasady biznesu od podszewni – bez podejmowania ryzyka.
    Jak możesz znaleźć dobrego mentora? Możesz, będąc na zawodach, wcześnie rano zajrzeć do stajni i przejść się wzdłuż boksów. Przyjrzyj się i posłuchaj, jak poszczególni trenerzy podchodzą do swoich koni (także klientów, pracowników). Który z nich wstaje wcześnie rano i na czas karmi konie? Który przesypia, a tym samym stawia własne potrzeby ponad końskie? Który może się pochwalić czystymi, profesjonalnymi boksami, a którego boksy są brudne? Popytaj się ludzi wokół. Warto, bo taki człowiek będzie kluczem do twojej przyszłości.
  5. Potrzebować będziesz umiejętności dobrego współżycia z ludźmi. Podobnie jak z końmi, od ciebie będzie zależeć zbudowanie właściwej atmosfery, w której funkcjonować będą zarówno pracownicy, jak i klienci. Dobrze, aby chcieli oni pracować dla ciebie i z tobą. Oznacza to, że będziesz musiał być dla nich zarówno nauczycielem, niekiedy zaś rodzicem czy psychologiem.
    Na przykład zawsze moim asystentom pokazuję cel. Wiedzą, że jeżeli będą ciężko pracować cel ten osiągną, będą dobrymi zawodnikami i dobrze pokażą konie na arenach. Staram się być uczciwy w stosunku do nich. Nigdy nie wymagam, aby zrobili coś, czego bym sam nie zrobił. Podobnie z klientami: powinieneś traktować ich w ten sam sposób, w jaki byś chciał być sam traktowany. I starać się pomóc dojść do realizacji zamierzeń w stosunku do ich koni. Na przykład, gdy w mojej opinii dany koń nie jest gotowy, aby dobrze zaprezentować się na dużych zawodach, ale na mniejszych byłby w stanie o coś powalczyć – szczerze dzielę się moimi uwagami z klientem. Moim celem jest osiągnięcie optimum sukcesu z danym koniem. To dobrze nastraja klientów. Szczęśliwi klienci są kołem zamachowym biznesu.
  6. Nie wszystko sprowadza się do koni i jeżdżenia na nich. Cały czas spotykam ludzi w samolotach, którzy mówią: „Wow – to ty jeździsz na koniu cały dzień?” Nie mam cierpliwości tłumaczyć im jak jest w rzeczywistości, bo to skomplikowana i nudna opowieść, w której często pojawia się określenie „papierkowa robota”. Po prostu się wtedy uśmiecham. Tutaj jednak podzielę się moimi doświadczeniami.
    Trening koni zajmuje mi około 50 do 60 % czasu, który codziennie spędzam w pracy. Resztę czasu poświęcam na pisanie papierów, zarządzanie praca i ludźmi oraz wspomaganie czynności. W tym punkcie mojej zawodowej kariery spędzam około 60 % czasu na pracę z końmi i około 40 % czasu na zajmowanie się innymi sprawami. Taka jest prawda. Potrafię przy tym rozdzielać obowiązki na pracowników ( co jest kluczem do sukcesu w biznesie). Jest to konieczne, ponieważ nikt nie jest w stanie wykonywać sam wszystkich zadań siedząc na końskim grzbiecie.
    Bardzo ważne jest rzetelne prowadzenie księgowości. Wielu trenerów nie przywiązuje wagi do terminowego regulowania rachunków. To nie jest dobry sposób prowadzenia biznesu. Księgowość to nie jest ciężki obowiązek. Powinieneś opracować własny system, aby wiedzieć komu i ile musisz zapłacić.
    Każdy koń w mojej stajni posiada swoja kartotekę. Tam na papierze zapisujemy dane, gdzie przebywał (na padokach czy w boksie), kiedy do nas przybył, kiedy odszedł ze stajni, czy był pokazywany na zawodach, jego doświadczenie itp. Robimy notatki każdego dnia. Wielu trenerów uważa, że nie mają czasu na takie rzeczy. Lepiej wygospodarować na to czas. To jest przecież biznes.
  7. Odpowiedzialność spoczywać będzie na tobie. Na koniec dnia - odpowiadasz za stan koni, pracowników i klientów. Możesz zrzucać winę na kogokolwiek chcesz lub na cokolwiek chcesz, ale ostatecznie i tak za wszystko to ty ponosisz odpowiedzialność. To duży ciężar. Konie mogą zachorować lub ulec wypadkowi, pracownicy mogą się wkurzyć, to samo klienci. To jedna ze stron tego zajęcia. Będziesz musiał z tym sobie poradzić.
  8. Im bardziej będziesz się rozwijać, tym więcej spraw będzie przybywało. Podobnie jak w przypadku innych profesji – im więcej odpowiedzialności, tym cięższa praca. Najłatwiej miałem, gdy pracowałem dla legendarnego trenera Toniego Amarala. Dawałem z siebie wszystko, ale kiedy się kończył dzień – zapominałem o pracy. Teraz moje obowiązki się nie kończą z chwilą wyjazdu pracowników do domów.

    Nigdy wcześniej nawet nie marzyłam, że będę zajmować się tym, czym się zajmuję i mój biznes urośnie do rozmiarów takich jak obecnie. W czasie, gdy wzrastał miałem czas, aby przestawić się z roli specjalisty od szkolenia koni i wejść w buty biznesmena. Mam teraz często do czynienia z klientami, którzy sami są uznanymi biznesmenami oraz z kobietami, które oczekują ode mnie wysokiego stopnia profesjonalizmu. Musiałem się sam zmienić w miarę wzrostu biznesu, ty też staniesz przed taką koniecznością, gdy zdecydujesz się na ten zawód.

    Czy nie przeraziłem ciebie? Mam nadzieję, że nie. Gdy będziesz ciężko pracować i należycie wykorzystasz swoje możliwości – trenerstwo może być wspaniała sprawą. Dorastałem razem z dziećmi, które teraz są prawnikami i lekarzami. Nie zamieniłbym swojego życia na życie któregokolwiek z nich. Czy więcej czasu spędzam w pracy od nich? Czasami. Jednak w moim życiu robię to co kocham robić. Niewielu ludzi może powiedzieć to samo.




Na podstawie artykułu Boba Avili „So You Want To Be A Trainer?” opublikowanego w kwietniowym numerze „Horse&Rider”