Newsy

NA PODBÓJ KANADY

- Czy mógłbyś się przedstawić naszym Czytelnikom? W jaki sposób związałeś się z końmi i w jakim wieku zacząłeś końską przygodę?
- Nazywam się Tomaš Martinek, mam 26 lat i jestem wysokim brunetem. Z końmi związany byłem odkąd pamiętam. Moi rodzice hodowali wyścigowe konie pełnej krwi angielskiej. Pomagałem im przy oporządzaniu i trochę również jeździłem, ale to raczej nie było nic poważnego. W zeszłym roku wróciłem z Kanady, gdzie pracowałem dla reiningowego trenera, Cody’ego Sapergii. Teraz zamierzam zająć się treningiem koni w Czechach i startami w zawodach.

- Czemu wybrałeś właśnie jazdę sportową w stylu western? Pod czyim okiem stawiałeś pierwsze kroki w western ridingu?
- Jeździć konno zacząłem w 1995 r. Western riding był wtedy w Czechach czymś nowym i od razu mi przypadł do gustu. Pierwszym koniem, którego trenowałem, była klacz szlachetnej półkrwi L’Voitre. Bardzo dużo jej zawdzięczam – wiele się od niej nauczyłem i od niej rozpoczęła się moja jeździecka kariera. Prawdę powiedziawszy, nie miałem żadnego trenera aż do 2000 r., kiedy to trafiłem do ośrodka Rainbow Valley Ranch na Węgrzech. Wcześniej uczyłem się od innych na zawodach i szkoleniach organizowanych w Czechach.

- Przez jakiś czas startowałeś w konkurencji western pleasure na ogierze Mr. Expresso. Obecnie zajmujesz się reiningiem. Czemu wybrałeś właśnie tę konkurencję?
- Ogier Mr. Expresso był trenowany do western pleasure i bardzo dobrze się nam współpracowało. Ale zawsze interesował mnie znacznie bardziej dynamiczny reining i składające się na niego precyzyjne manewry. Z reiningiem na dobre związałem się w Rainbow Valley Ranch.

- Na Węgrzech pracowałeś z dwójką znakomitych trenerów: Sylvią Rzepką (Niemcy) i Vernem Sapergią (Kanada). Jak ich poznałeś i jak doszło do waszej współpracy?
- Sylvię i Verna zobaczyłem po raz pierwszy w 1998 r. w Augsburgu (Niemcy), w trakcie Otwartych Mistrzostw Europy Americana. Spodobał mi się sposób, w jaki rozgrzewali i trenowali konie na rozprężalni. W tym czasie miałem już na swoim koncie kilka tytułów mistrzowskich zdobytych w Czechach i myślałem, że osiągnąłem już całkiem niezły poziom. Potrzebowałem trochę czasu, zanim przekonałem się, że dużo mi jeszcze brakuje i muszę coś z tym zrobić. W końcu spotkałem Victora Fröschla, właściciela Rainbow Valley Ranch. Spytałem go o możliwość pracy w jego ośrodku. Zgodził się, ale najpierw musieli mnie ocenić jego trenerzy. Byli nimi Sylvia Rzepka i Vern Sapergia. Zdałem egzamin i tym samym zostałem asystentem w Rainbow Valley Ranch. A w efekcie uczyniłem duży krok w kierunku rozwoju mojej kariery.

- Możesz nam powiedzieć coś więcej o western ridingu na Węgrzech? Pomimo że na Węgrzech pojawiło się kilku hodowców koni rasy American Quarter Horse z Niemiec czy Szwajcarii, to wydaje mi się, że western sportowy nie rozwija się tam tak szybko, jak w innych krajach. Czy tak jest w rzeczywistości?
- Trudno jednoznacznie powiedzieć. Minęły już przeszło dwa lata od mojego wyjazdu z Węgier. W tamtym czasie na Węgrzech działali liczni hodowcy z Niemiec i Austrii, którzy mogli liczyć na licznie odwiedzających ich rodaków. Wielu z nich przeniosło się jednak do Austrii, podążając w ślad za Sylvią Rzepką i Vernem Sapergią. Dzisiaj Sylvię i Verna odwiedzają klienci z Węgier, więc można chyba przypuszczać, że Węgrzy interesują się western ridingiem i z pewnością starają się go promować we własnym kraju. Jednak rzeczywiście styl ten jest słabiej rozwinięty niż w innych krajach.

- Spędziłeś 18 miesięcy w Kanadzie, pracując dla znanego trenera Cody’ego Sapergii. W jaki sposób się tam znalazłeś? Gdzie dokładnie pracowałeś i jakie były Twoje obowiązki?
- Znając Verna Sapergię, nietrudno było trafić do Cody’ego. Kiedy Sylvia i Vern opuścili Rainbow Valley Ranch, chciałem kontynuować moją końską edukację u kogoś, kto stosuje podobne metody treningowe. Vern dał mi numer Cody’ego. Zadzwoniłem i uzgodniliśmy wszystkie szczegóły. W czerwcu 2002 r. poleciałem do Calgary. Pracowałem na Dinardi’s Ranch, którego właścicielami są siostra Cody’ego, Terry-Lee, i jej mąż, Randy. Oboje jeżdżą konno, a Randy zarządza hodowlą. Miałem dużo szczęścia, że znalazłem dwóch świetnych trenerów (Terry-Lee i Cody’ego) w jednym ośrodku.
Moje obowiązki były proste: z rana pomagałem przy czyszczeniu stajni i karmieniu koni. Później jeździłem z Codym. Zajmowałem się wszystkimi końmi znajdującymi się w treningu u Cody’ego. Trenowałem dwulatki i kilka koni sportowych. Duże znaczenie miał fakt, że Cody uważał mnie za swojego partnera i przyjaciela.

- Jak wyglądał Twój zwykły dzień pracy?
- Zaczynałem o 7.00 rano, od czyszczenia stajni. O 9.00 przyjeżdżał Cody i zaczynaliśmy prace z końmi. W ciągu dnia trenowałem średnio 10 koni – głównie dwulatki. Dużo z Codym dyskutowaliśmy na temat techniki jazdy i sposobów trenowania koni. Ze względu na to, że wymienialiśmy się końmi, miałem okazję jeździć na wszystkich koniach Cody’ego. Pracę kończyliśmy zwykle o 19.00.

- Poza trenowaniem koni miałeś również okazję startować z sukcesami na zawodach w Kanadzie. Opowiedz nieco więcej o kanadyjskich osiągnięciach.
- Miałem szczęście, że pracowałem z Codym, bo to on wspierał mnie i pomagał na zawodach w Kanadzie. Muszę podziękować zarówno jemu, jak i właścicielom koni za danie mi możliwości startu i zaufanie. Po raz pierwszy wystartowałem w maju 2003 r. na South Country Derby w Cardston. Dosiadałem ogiera Partee J Chex. Zajęliśmy drugie miejsce w klasie Limited Open, zdobywając tytuł Limited Open Reserve Champion. Miesiąc później, w trakcie Summerslide w Edmonton zajęliśmy trzecie miejsce w klasie NRHA Limited Open. Prawdziwy sukces przyszedł jednak dopiero w lipcu 2003 r., kiedy to razem z Chex wygraliśmy (po raz pierwszy w życiu) NRHA Pewter Trophy i tytuł NRHA Limited Open Champion. Na Blacklandslide w Edmonton „Chexy” był w świetnej formie i wygraliśmy kolejne Pewter Trophy. Startowałem również na innych koniach: A Sailing Romance, Solanos Lil Hickory, Pretty New Eagle (po Pretty Much Eagle). Na tych koniach kończyłem zawody AQHA i NRHA zawsze w pierwszej dziesiątce. Na Pretty New Eagle po raz pierwszy spróbowałem swoich sił w konkurencji working cow horse.

- W Kanadzie startowałeś na ogierze rasy American Paint Horse Partee J Chex. Powiedz o nim coś więcej.
- Partee J Chex to siedmioletni ogier. Zanim trafił do Cody’ego, pracowało z nim czterech trenerów, ale bez większych sukcesów. Nie był to koń stworzony do klasy Open. Zaproponowaliśmy właścicielom, żeby wypróbować go w troszkę mniej wymagającej klasie Limited Open. Praca z nim była jednak ciężka i trudno było go zmotywować. W końcu obudził się w nim duch walki. Dzięki temu mogliśmy go uplasować na 31. miejscu w światowym rankingu klasy Limited Open. Będę go zawsze pamiętał, bo ma specyficzny charakter.

- Zwykle kiedy ludzie mówią o reiningu mają na myśli głównie USA. Ale przecież w Kanadzie jest wielu znakomitych zawodników (Shawna Sapergia, Duane Latimer...). Opisz nam jak wyglądają reining i zawody w tym kraju.
- Rzeczywiście większość ludzi słysząc słowo reining myśli o USA. Często mówi się o znakomitych amerykańskich trenerach, ponieważ cała reiningowa „machina” w Stanach jest znacznie lepiej rozwinięta niż w jakimkolwiek innym państwie na świecie. Jednakże w Kandzie można znaleźć wielu utalentowanych zawodników, np.: Duane Latimer (wielokrotny World Champion i zwycięzca 2003 NRHA Futurity), Shawna Sapergia (złota medalistka zawodów USET 2001, srebrna medalistka z WEG w Jerez), Cody Sapergia (złoty medal na USET 2001, wielokrotny Appaloosa World Champion w reiningu i working cow horse), Jason Grimshaw (World Champion w reiningu i working cow horse), François Gaulthier (finalista NRHA Futurity i Derby), Patrice St-Onge (srebrny medalista z Jerez), Samantha Griffin (AQHA Amateur World Champion 2002) czy Lance Griffin (NRBC Non Pro Derby Chamipn 2003). Lista sukcesów Kanadyjczyków jest znacznie dłuższa. Nie można też zapomnieć o Kanadyjczykach odnoszących sukcesy w Europie, np. Vern Sapergia, Pierre Ouellet, Morey Fisk czy Gareth Brown.
Jeżeli chodzi o zawody, to są one organizowane przez NRHA, AQHA lub Reining Canada. Staruje w nich bardzo dużo zawodników. Na jednych zawodach widziałem aż 62 zawodników w klasie Non Pro. Sezon zaczyna się w kwietniu, od zawodów dla młodych koni, tzw. Schooling Shows. A od maja, praktycznie co weekend rozgrywane są jakieś zawody. Za każdym razem gromadzą one bardzo liczną publiczność. W zeszłym roku po raz pierwszy odbyły się w Manitoba zawody Canadian Reining Breeders Classic. Przyjechali na nie m.in. tak znakomici amerykańscy zawodnicy, jak Troy Heikes czy Brent Wright.

- Wróciłeś do Czech. Jak teraz znajdujesz reining w Twoim ojczystym kraju?
- Trudno powiedzieć, bo ponad 3 lata spędziłem za granicą. Na pierwszy rzut oka można zauważyć, że mamy coraz więcej dobrych koni, a ludzie coraz bardziej interesują się reiningiem i chcą podnosić swoje umiejętności.

- Jakie są Twoje plany na bieżący sezon?
- Rozpocząłem pracę i trening w PB Ranch w Mořinie koło Pragi. Planuję wystąpić na kilku zawodach w Czechach (organizowanych przez CZRHA, CZQHA i WRC ČR), a także prestiżowych imprezach w innych europejskich krajach, w tym na Międzynarodowych Zawodach „Hippica Varsovia Spring Slide” w Warszawie. Najważniejszym celem jest uczestnictwo w German Futurity w Kreuth. Ponadto chciałbym poprowadzić szkolenia dla miłośników reiningu. Wszyscy chcący pogłębić swoją wiedzę są mile widziani.

- Dziękuję za rozmowę.

Artkuł ten ukazał się w numerze 5 (245) dwutygodnika "Konie i Rumaki" z 1 marca 2004.