blogi

25.11

rano lonżowałam Dzidź (a Tomek jednocześnie Lakotę) z siodłem. Lepiej szła do przodu, pierwsze zagalopowania na obie strony były z jakimiś "kickami" i machaniem głową, nie wiem o co jej chodziło, może chciała sobie siodło na grzbiecie ułozyć :-) Trochę się usiłowała tez płoszyć na placu (lonżowałam najpierw za placem, potem weszłam, żeby nie niszczyć za bardzo podłoża) Chyba to jeszcze powtórzę. Lakota na lonży dość grzeczna, raz zapaliła galopem ale dało się opanować. Z okólnika dziś już nie wyskakiwała, osiatkowanie (siatką z balota) pomogło. Rodezja pod jeźdźcem, jeden dzień przerwy nie robi na niej wrażenia. Dobrze chodziła, już całkiem normalnie. Dobrze też chodził Kary, zaczęłyśmy z Asią uczyć go ustępowania przy ścianie, w stępie po jednym kroku już nam wychodziło. Poza tym chyba Asia złapała równowagę w półsiadzie (i koń też, w galopie pod nią :-) i kawaletki zaczęły wychodzić bez pudła. Robimy też fragmenty pracy na kontakcie w stępie i kłusie, zmiana zgięcia z prawej na lewą jest wyraźnie trudniejsza. Chody boczne robiła też Asia na Siwej, dokładnie to tez było to ustępowanie, na różne sposoby. Najpierw przy ścianie (na prawo łatwo, na lewo trochę nam zajęło uporanie się z nadmiernym zgięciem bocznym) potem z półwolty i na koniec na kole. Chyba Asia złapała o co chodzi :-) Dargana dziś dla odmiany zabierała się Tomkowi, w ruchu w lewo, w stronę do stajni, zarówno w kłusie jak i w galopie. Sporo czasu zajęło uzyskanie trzymania tempa. Chyba nabrała siły i chęci do ruchu :-) Klaudia jeździła na swojej na łące, bo kilka dni temu trzeba ja było rozkuć (odgięła sobie podkowę) i potrzebuje łatwego dla kopyt podłoża. Plac obsechł ale jest lekko podmarznięty w głąb, w efekcie jest trochę twardawo ale nie jest ślisko.