artykuły

Co to jest (muzyka) country?



Co to jest (muzyka) country?

Z założenia i już na wstępie - powinnam się przedstawić, bo obstając przy swoim i broniąc jakiś racji nie wypada pozostawać anonimowym. Zatem - nazywam się Izabella Karcz, jestem studentką, poetką, i generalnie wszechstronnie działającą kreaturą, ale przede wszystkim osobą zaangażowaną w muzykę i taniec. Sama jako dziecko lat osiemdziesiątych, na zawsze pozostanę wierna hard&heavy rockowi, ale środowisko, w jakim dorastałam miało, ma (i oby miało wiecznie) nieco odmienny, specyficzny klimat. To w pełni zrozumiałe, gdyż mówię tu o środowisku związanym z muzyką country and western. I tu też zaczyna się ta bardziej gorąca i właściwa część mojej pisanej wypowiedzi.

Miałam kiedyś ochotę przeprowadzić ankietę, jak się ma stylowo-muzyczna świadomość narodu polskiego. Ankietę przeprowadziłam niezależnie, i wyszłam z tego trochę smutna, trochę rozczarowana, i jednocześnie zadowolona, że im mniej ludzi wiedziało, o czym mówię, tym bardziej wyjątkową stała się muzyczna kasta, do której również ja należę. Ogólnie świadomość ma się dobrze, ale jak przyszło do pytania o preferowane gatunki muzyki, ani razu nie padła odpowiedź "country". Nikt nie wiedział, kto to jest Garth Brooks, Randy Travis, Tim McGraw, Dwight Yoakam, nie mówiąc o gigantach jak Willie Nelson czy Patsy Cline... i tak można wymieniać w nieskończoność. Nielicznym kojarzyły się nazwiska jak: Shania Twain czy Faith Hill, ale to z racji na ich popowe powiązania i radiową promocję zupełnie niecountrowych utworów. Przepraszam, jeden pan rozpoznał nawet Dolly Parton ale jako "tę babkę z atomowym biustem". Ale żadnego jej utworu wymienić nie potrafił. Cóż, za dużo chyba wymagam.

Miało być bitewnie i będzie. Takich ankiet można przeprowadzić setkę. Można testować ową muzyczną świadomość co dzień i co dzień będą wychodzić kolejne braki. Bo o ile jednym tchem wszyscy wymieniają Tede, Peję, Kazika, Limp Bizkit, Carlosa Santanę, Barbrę Streisand, Micka Jaggera i Ozzyego Osbourne'a - reprezentantów przeróżnych nurtów muzycznych, tak jakoś nikt nie umie przyporządkować tych nieco wyżej wymienionych. Ale jak przyjdzie do krytyki...

Tu się wszyscy podpisują obiema rękami. Bo przecież tak wypada! Bo country jest be, bo jak to można się upajać muzyką koniopasów, jak można nosić takie buty (a można, i to przez całe życie!) tańczyć jakieś połamasy i tupania, i do tego szczycić się tym!


A można. Właśnie można. Nie będę pisać o Nashville w Tennessee, kolebce większości countrowych sław, one obronią się same, ale o Polsce i naszych realiach ogólnie.

Zapewne niektórzy z państwa oglądali program "Ciao Darwin". Tak, mówię o tym odcinku gdzie rywalizowały drużyny Cyganów i "Kowbojów". Ujęłam owych kowbojów w cudzysłów, bo o ile Don Wasyl i jego drużyna byli autentycznymi Cyganami, to autentyczność Kowbojów pozostawiała wiele do życzenia.

Miłe było pokazanie próbki prostych i powiedzmy stylowych tańców, w niestylowych jednak strojach, i na tym się "kowbojenie" skończyło. Pytanie brzmi: Dlaczego zawsze fałszuje się wizerunek countrowców i kowbojów, czemu są ukazywani jako tandetna, rozhukana i prostacka grupa przez ludzi literalnie nic nie mających wspólnego z tematem?... Kto jest mi w stanie na to pytanie odpowiedzieć?

Może ja spróbuję z pomocą moich przyjaciół. Miło się krytykuje innych. Trendy jest mówienie, że coś jest nie takie, odstające od ogólnie przyjętych i narzuconych norm, miło się potakuje w gronie ogólnie nienawidzącym czegoś, że to "coś" jest ohydne, pozbawione sensu i wstydliwy jest choćby cień zainteresowania się owym "czymś" w sposób pozytywny. Sama tego doświadczyłam jako dziecko, broniąc swoich racji do upadłego i w końcu zostając wykluczona z grona "lepszych". Ale zostałam nagrodzona kilka lat później trafiając w środowisko polskiego country i zyskując wspaniałych przyjaciół, masę znajomych i coś nieuchwytnego, będącego jedynym w swoim rodzaju skarbem. Tu dorastałam i kształtowałam się.

Co najważniejsze - tu byłam, jestem i pozostanę sobą. Nie muszę udawać i jestem bezwarunkowo akceptowana. Sama odwzajemniam tę akceptację. Tu nie ma miejsca na wywyższanie się, nie ma lepszych i gorszych.

Brzmi jak idylla? Może. I to jest kuriozum, że takie zjawiska są postrzegane jako coś negatywnego.

Do spółki z przyjaciółką prowadzimy w jednym z warszawskich ośrodków kultury naukę tańców country & western, w znajdującej się tam naszej ukochanej klubo-kawiarni, gdzie od lat wiele się dzieje. Prowadzą ją zupełnie wyjątkowi ludzie, dla wielu, a w tym mnie będący jak rodzina, a gromadzący się na odbywających się tu koncertach są w większości jak bracia i siostry. Niektórzy zarzucali nam nawet (!) sekciarstwo, co jest o tyle śmieszne, co żałosne, bo dowodzi całkowitej nieznajomości klimatu. Tematu zresztą też. To środowisko nie jest zamknięte, po prostu nie ma tu miejsca na fałsz i niesnaski, burdy i wulgarne czy obraźliwe teksty piosenek. Są ludzie, którzy przyszli i zostali, bo utożsamili się z nami i muzyką oczywiście, podpisują się teraz rękami i nogami pod country. Ale są i tacy, którzy wstydzą się nosić kapelusz, frędzlaste kurtki i buty o charakterystycznym kształcie. I wstyd im pokazać znajomym, że w kieszeni samochodowego magnetofonu mają składankę westernowych ballad. Tacy ludzie nie są country. Jeśli głupio jest przyznać się im do swoich preferencji muzycznych, to tak, jakby oszukiwali siebie samych. A wyrzekanie się siebie na rzecz dopasowania się na siłę do innych tylko gwoli akceptacji jeszcze do niczego dobrego nie doprowadziło. W pewnym momencie i tak delikwent poczuje się jak włożony przypadkiem między karty "nie tej bajki".

A teraz w dwóch zdaniach jak to wygląda z naszej strony - country nie jest trendy. Dla niektórych jest nawet trędowate. Jakbym ja usłyszała, ze nasza muzyka jest "modna", chyba bym się rozchorowała. A dlaczego? Bo gdy widzę, jaka muzyka u nas jest na topie, czyli co się podoba, nie chcę, by country poszerzyło te kręgi. Nie chcę, by stało w jednym szeregu z wulgarnością i nieudolnym naśladownictwem.

Mamy w Polsce wielu wspaniałych wykonawców country & western. Nie o reklamę i prywatę tu chodzi, ale o sam fakt, dlatego pozwolę sobie pominąć pseudonimy i nazwiska. Jeśli ktoś wie, to dobrze, jeśli ciekaw - zapraszamy na polskie strony, min.: PolCountry, Saloon.

Na koniec mam gorący apel do wszystkich, tyczy się to nie tylko muzyki country, ale w ogóle poniżania i piętnowania przekonań i preferencji innych ludzi przy generalnie zerowej lub bliskiej zeru znajomości owych poniżanych treści. Proszę o minimum tolerancji. To piękne, miło nam, gdy inni nas szanują razem z naszymi poglądami, prawda? Przyjmują takimi, jakimi jesteśmy? Więc róbmy to samo.

Niezależna eseistka - Izabella Inga Karcz